Silver Kram. Kowalczyk J., Kwiatkowska-Strudzińska A. - Warsaw

Basia K.

W sklepie pracują dwie panie. Jedna, młodsza, doradziła mi, pomogła. Kupiłam jeden łańcuszek, poprosiłam o odłożenie do końca dnia (tj na 2 i pół godziny) jednej zawieszki, o której nie chciałam wtedy decydować. Pani, która mi doradzała, zgodziła się. Potem zauważyłam, że ta sama zawieszka jest do kupienia w zestawie z kolczykami. Zadowolona z kompletu, spytałam czy mogę zmienić, to co odłożyłam (z zawieszki na zestaw). I tutaj odezwała się starsza pani, która powiedziała że nie odkładamy. Do swojej współpracownicy powiedziała, "bo Ci szef obetnie premię". Do mnie, że jak przyjdę później, to kupię to, jak będzie, jak nie to nie. Młodsza koleżanka cały czas była uprzejma, ta starsza zdecydowanie nie. Gdyby powiedziała grzecznie łagodnym tonem, że jednak nie odkładają nic, zrozumiałabym. Ostatecznie i tak powiedziałam pani, która sprzedała mi łańcuszek, żeby w takim razie nic nie odkładała, że przyjdę i tak później, bo i tak tam będę. I usłyszałam przy okazji wiązankę od starszej pani, jakie to są klientki, że coś odkładają i nie przychodzą. Sama zostałam nazwana "taką uciążliwą klientką" 😮 (a chciałam tam wrócić!) spytałam starszej pani, czy mogę porozmawiać z szefem, bo Pani jest nieuprzejma, a ja nie chce być w taki sposób traktowana gdy jestem klientem. Pani powiedziała, że to ona jest szefem. Dodała, ze mogę iść kupić gdzie indziej, nie wrócić tutaj. Jak to usłyszałam, to miałam ochotę zwrócić to, co kupiłam. Spytalam o to retorycznie, mówiąc, że pewnie nie (co rozumiem w takich punktach), pani wskazała dłonią na schowaną za gablotami tabliczkę, mówiąc że jest informacja ze nie. Teraz nie wiem, czy młodsza pracująca kobieta jest zastraszana przez starszą, która jest szefową, czy ta starsza pod szefostwo się podszywa... Wyszłam życząc młodszej kobiecie zmiany pracy, ona wciąż się uśmiechała, co jest dla mnie niesamowite. Ale miejsce zapadło mi w pamięć jako złe. Mają super zestaw biżuterii, który chcę kupić, ale nie wiem czy pani mnie wpuści, czy nie pożre złym wzrokiem. I chcę ten piękny zestaw kupić, ale nie chcę, żeby zarabiały na mnie osoby, które są tak nieprzyjemne w relacjach z klientami i współpracownikami. Ładne rzeczy, miła obsługa. Wszystko zepsute jedna kobietą, która nie wiem co tam robiła poza byciem nieuprzejmą i wypraszaniem klientki (która już tam pieniądze zostawiła i na której już zarobili i mogli zarobić więcej!). Nie rozumiem jak takie miejsca mogą działać. Nie powinny. To nielogiczne i szkodliwe.

Joanna S.